niedziela, 17 stycznia 2016

Rozdział 5

 - Właśnie, Justin - zaczął Ryan. - Kiedy wreszcie skończycie zdjęcia do Płomieni?
   - Już dawno skończyliśmy.
   - Dlaczego nic nie mówiłeś?! - zdziwił się Chris.
   - Mówiłem.
   - Mówił - potwierdziła Charlie. - Ale wy byliście już napici.
   - Możliwe - zaśmiał się Chris. - Zaraz, to co ty teraz będziesz robił? Masz wolne?
   - Serio? - załamała się Charlie. - Przecież o tym też mówił...
   - Też wtedy gdy byliśmy napici?
   - Nie, też byliśmy wtedy na imprezie, ale byliście jeszcze trzeźwi.
   - Aaa! Na tej imprezie, na której było tyle zajebistych lasek? - spytał Chris.
   - Taa - potwierdził Justin i uśmiechnął się łobuzersko.
   Charlie westchnęła i wymamrotała coś pod nosem.
   - A ty tam na nas nie narzekaj - upomniał ją Ryan. - Z tego co pamiętam, przez całą imprezę też śliniłaś się do...
   - Ryan, dość - przerwał mu Justin.
   - Nic nie mówię - odpowiedział, podnosząc ręce w obronnym geście.
   - Okej, okej. Więc, Justin, co teraz robisz? - spytał Chris.
   Chłopak zaśmiał się cicho.
   - Robimy zdjęcia do nowego filmu, jednak nie mogę zbyt wiele zdradzić. Ale wiedz, że będzie tam dużo seksu.
   - Z tobą w roli głównej? - zapytał Ryan, zanosząc się śmiechem.
   - Taa.
   - A z jaką dziewczyną?
   Justin wzruszył ramionami.
   - Jest nawet ładna.
   - Nawet? - upewniła się Charlie.
   - Nie w moim typie.
   - To znaczy?
   - Jej matka jest cyganką, przez co trochę tak wygląda. Wiesz, długie czarne włosy...
   - Długie rzęsy, duże, ciemne oczy, pełne usta? - spytał Ryan z udawanym rozmarzeniem.
   - Dokładnie - zaśmiał się Justin.
   - I to ona jest nawet ładna?
   - Widziałem ładniejsze.
   Charlie prychnęła.
   - Rose, chodź stąd - powiedziała i wstała.
   Rosanne podniosła się z kanapy i poszły do drugiego, mniejszego salonu.
   - Justin poprosił mnie, abym załatwiła ci jakieś ubrania - powiedziała Charlie, patrząc na jej strój. - Cóż, jak widzę, nie masz w czym chodzić.
   - Nie mam - potwierdziła Rose.
   - Dobrze, więc odwróć się. Muszę cie zmierzyć.
   Dziewczyna posłusznie się obróciła, a Charlie wyjęła miarkę z torebki.
   - Długo będziesz u niego mieszkać? - spytała.
   - Nie wiem. Nie chcę mu się narzucać, ale...
   Zamilkła. Poczuła zimną miarkę na swojej talii.
   - Ale?
   - Ale... nie mam gdzie mieszkać.
   - Nie masz rodziny?
   - Nie wiem. Chyba mam, ale nie wiem czy chcę się z nią widzieć- powiedziała Rosanne. "Brzmisz jak wariatka", pomyślała. - Nie miałam z nią kontaktu od siedmiu lat.
   - Uciekłaś?
   - Nie do końca.
   - Nie jesteś zbyt rozmowna - zauważyła Charlie.
   Rose wzruszyła ramionami.
   - To przez to, że jestem przyzwyczajona do samotności -powiedziała cicho.
  Charlie zapisała coś na kartce.
   - Okej, masz jakieś specjalne życzenia dotyczące ubrań, które ci przyniosę?
   - Nie.
   - Więc możemy już wrócić do chłopaków. Dzisiaj wieczorem przyniosę ci coś do ubrania na kilka dni, potem doniosę resztę.
   - Dziękuję.
   - Podziękuj Justinowi - powiedziała i wyszła.
   Rose ruszyła za nią. Wróciły do chłopaków.
   - No, Ryan, Chris, zbieramy się- powiedziała Charlie.
   - Błagam cię, dziewczyno - jęknął Chris. - Justin właśnie opowiadał nam o Julii Hold.
   - Kto to jest Julia Hold? - spytała Rose.
   - Dziewczyna, z która Justin gra w nowym filmie. Ej, stary, prześlesz mi jej zdjęcie?
   - Nie mam jej zdjęć.
   - To zrób jakieś, proszę. Chcę ją zobaczyć.
   - Okej, okej, zrobię i prześlę - obiecał Justin.
   - Dobra, musimy już iść - przerwała Charlie. - Przyjdę wieczorem z ubraniami.
   - Zdążysz? - zdziwił się Justin.
   - Na pewno nie przyniosę ich dużo, będą najwyżej na kilka dni.
   - A do jutra?
   - Dlaczego ci tak zależy na czasie?
   - Po prostu nie możemy tu długo zostać.
   - Nie możecie?
   Charlie zacisnęła mocno wargi. Rosanne posłała Justinowi pytające spojrzenie.
   - Później ci wyjaśnię - powiedział do niej.
   - To cześć, Juss - rzuciła Charlie i wyszła.
   - Hej, zaczekaj na nas! - krzyknął Ryan i zerwał się razem z Chrisem z kanapy. - Pa, Justin, pa, Rose. Musimy się niedługo spotkać.
   - I pamiętaj o zdjęciu - dodał Chris. - Cześć.
   - Hej - pożegnała się Rose.
   Kiedy tylko wyszli, Justin odwrócił się do niej.
   - Słuchaj... mam pomysł co zrobić, aby cię nie szukali.
   - Jaki?
   - Ale... będzie to wymagało dyskrecji. Nikt nie będzie mógł się dowiedzieć o twojej przeszłości.
   - Mi to odpowiada. Im mniej osób o tym wie, tym lepiej.
   - Nagramy filmik, w którym będziesz opowiadać o sobie i o tym, co cię spotkało przez te siedem lat. Wyślę go tym ludziom, co cię więzili i wytłumaczę, że jeżeli tylko będą cię szukać lub podejmą jakiekolwiek działania w tym kierunku, prześlę ten filmik policji, a jeśli nie, to ich sekret będzie bezpieczny. W między czasie wynajmę kogoś, kto znajdzie ich po cichu i załatwi.
   - To zadziała? - szepnęła Rosanne.
   - Z małą pomocą na pewno.
   - Jaką pomocą?
   Justin odchrząknął.
   - Chcesz może coś zjeść?- zapytał.
   - Z jaką pomocą?
   - Jeśli odpowiednio zapłacę.
   - Justin...
   - Tak?
   - Doceniam to co robisz, ale... Nie lepiej by było, gdybym teraz po prostu wyszła i przestała zawracać ci głowę?
   - Nie. Nie zawracasz mi głowy.
   - Dlaczego to robisz? Po co mi pomagasz?
   - To chyba nie jest zabronione.
   Rosanne westchnęła cicho.
   - Ja... ja po prostu dziwnie się czuję tak siedząc ci na głowie.
   - Nie trzymam cię tu. Jeśli chcesz, możesz wyjść stąd w każdej chwili. Wiedz jednak, że ja i tak będę szukał tych ludzi, którzy ci to zrobili i nie spocznę póki oni nie zdechną. Ale proszę cię, zostań u mnie przynajmniej do momentu, w którym się ich pozbędę, będę dzięki temu spokojniejszy. Dam ci wszystko czego potrzebujesz. Obiecuję.
   - Nie wierzę w to - szepnęła Rose. - Nie wierzę, że to wszystko dzieje się naprawdę. To takie nierealne...
   - Nierealne było to, co działo się ostatnio w twoim życiu.
   Rosanne przygryzła wargę.
   - Masz rację. Wiec kiedy nagramy ten filmik?
   - Możemy nawet w tej chwili.

   - Co to jest za pokój? - spytała, kiedy weszli do małego, kwadratowego pomieszczenia bez okien. Ściany były pomalowane na biało, a jedynym znajdującym się tu meblem było drewniane krzesło stojące przy ścianie.
   - Więżę tutaj swoje ofiary - odpowiedział Justin poważnym głosem.
   Dziewczyna zbladła i poczuła, jak staje w niej serce, "Wiedziałam", pomyślała. "Zabójca."
   Gdy chłopak zobaczył jej przerażoną twarz, wybuchnął śmiechem.
   - Hej, chyba nie wzięłaś tego na poważnie? - zaśmiał się.
   - Nie, no co ty - wydukała pospiesznie. - Oczywiście, że nie.
   - Usiądź tam - powiedział, wskazując na krzesło.
   Dziewczyna posłusznie to zrobiła.
   - Okej, więc raz, dwa... - zaczął, ustawiając kamerę. - Cholera!
   - Co się stało?
   - Przecież masz na sobie moją koszulkę! Nie mogą wiedzieć, że jesteś teraz u mnie, bo zaraz cię znajdą.
   - Myślisz, że wiedzą, że to twoja koszulka?
   - Kiedyś złapali mnie w niej paparazzi i te zdjęcia są teraz w internecie. Wierz mi, ci ludzie zaraz połącza kilka faktów i się zorientują.
   - Okej, więc co robimy?
   - Myślę... okej, zrobię zbliżenie na twoją twarz i nie będzie widać koszulki.
   - Dobra, ale będę musiała pokazać swój nadgarstek.
   - Po co?
   Rosanne uniosła go do góry i oczom Justina ukazał się mały, czarny tatuaż. Znak nieskończoności.
   - Zrobili mi to i wydaje mi się, że także mają to inne dziewczyny, które były przez nich uprowadzone.
   - No tak, musisz to pokazać. Um... zaczekamy do wieczora, kiedy to Charlie przyniesie ci ubrania?
   - Nie. Poradzę sobie.
   - W porządku.
   Chłopak ustawił kamerę.
   - Akcja. 

2 komentarze:

  1. Aaaaaaaaaaaaaaaaaaąaaaaaaaaaaaaaa! !! Orgazm Mmm!

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahaha chłopcy najlepsi, mozesz tez opisać tak jaka jest nasza Rose bi chce ja sobie wyobrazic 😁 :3

    OdpowiedzUsuń